Layout by Raion

niedziela, 8 marca 2015

Amanda Finnes

Jazda do Akademii zajęła nam dobre kilka godzin. Wujek strasznie się uparł, że mnie odwiezie, a w jego mniemaniu to znaczy tyle co: "porozmawiamy" albo "zaciśniemy rodzinne więzy". Cieszę się, że mieszkam z nim w Nowym Yorku i Wielka Brytania już tak bardzo nie kojarzy mi się z nieszczęśliwym dzieciństwem. W czasie drogi najczęściej spałam, słuchałam muzyki albo czytałam książkę lub kilka magazynów, które kupiłam przy okazji różnorakich postojów. Niby nie interesowała mnie moda, ale chciałam jakoś zabić czas.

Obudziłam się na tylnym siedzeniu samochodu i spojrzałam na znajomy błękitny koc. Ten sam, który jako jedyny pozostał po starym domu. Jednakże teraz nic nie było w stanie popsuć mi humoru, ta nauka w Akademii zapowiadała się fantastycznie. Ziewnęłam i odkryłam się.

- Gdzie jesteśmy? - zapytałam i automatycznie sama sobie odpowiedziałam, jak to miałam w dość dziwnym zwyczaju - Los Angeles.

- To strasznie irytujące - odparł wujek zmęczonym głosem. Powtarzał to tysiące razy, a ja i tak nigdy go nie słuchałam. Wiedziałam, że nie uśmiecha mu się zostawianie mnie tutaj i wcale nie chodziło o jego opiekuńczość. Po prostu bał się, że będzie dość częstym gościem w szkole, znając mój trudny charakter.

Kiedy dojeżdżaliśmy do szkoły, wuj zatrzymał się na poboczu i odwrócił do mnie. Ostatni raz zrobił tak, gdy brałam udział w pijackiej imprezie. Sama nie piłam, byłam jedyną trzeźwą osobą, więc nie wiedziałam z jakiego powodu zrobił mi wykład. Mogłam się tylko domyślać.

- Jesteś pewna, że chcesz iść do tej szkoły? - zapytał, jakbym kiedykolwiek miała jakieś wątpliwości. Wiedziałam. że nie chodziło mu tylko o moją naturę, charakter i lenistwo. Byłam szczera, za szczera i to stanowiło największą przeszkodę z moimi dobrymi kontaktami z ludźmi. Uśmiechnęłam się delikatnie w jego stronę.

- Umiem nad sobą panować - zapewniłam - Obiecuję, że nigdy nie będziesz musiał przyjeżdżać do tej szkoły. Chyba, że na jakiś mój występ.

Zapadła chwilowa cisza z naszej strony, jedynie silnik samochodu dalej dawał o sobie znać. Wuj uniósł kącik ust i skinął głową. Dał za wygraną, na co liczyłam. Zawsze mi się udawało. Ruszyliśmy dalej i rzucił coś, co na niego przystało:

- Wiozłem cię tutaj niewyobrażalnie długo. Prawie jak wakacje w trasie, chcę mieć coś za coś.

- Nie wystarczy, że osoba z twoim nazwiskiem będzie w jednej z najbardziej prestiżowych Akademii dla młodych talentów na świecie? - zdziwiłam się, a na jego twarzy pojawił się większy uśmiech. Zupełnie jakby usłyszał dobry kawał.

- Przytulę cię przed murami szkoły - odparł prawie przez śmiech, a ja zaczęłam jęczeć na cały samochód słowa sprzeciwu. Szybko się pocieszyłam, gdy zobaczyłam szkołę z zewnątrz, wyglądała zupełnie jak na zdjęciach. Na samą myśl o nauce tutaj czułam mrowienie w brzuchu. Nigdy przedtem się tak bardzo nie denerwowałam. Gdy samochód stanął na parkingu, natychmiast otworzyłam drzwi i odetchnęłam pełną parą, po czym rozejrzałam się dookoła. Widoki zapierały dech w piersiach. Od razu po odstawieniu bagaży do pokoju, chciałam iść na plażę nawet bez zwiedzania budynku. Moje plany najwidoczniej musiały poczekać, bo gdy wysiadłam z samochodu, zobaczyłam jak wuj rozmawiał z wysokim mężczyzną o czarnych włosach.

- Dzień dobry - uśmiechnęłam się i pomachałam dłonią. Nieznajomy spojrzał na mnie i również się uśmiechnął, po czym podszedł żwawym krokiem.

- Witaj, Amanda. - Podaliśmy sobie dłonie i zwrócił się ponownie do wuja - Nie podobni jesteście.

Dopiero teraz zorientowałam się, że nieznajomy to Adrien Brody. Jeden z aktorów, których bardzo szanuje i podziwiam. Za bardzo nie wiedziałam, co mam mówić, więc wolałam stać na uboczu.

- Wszyscy mówią, że Amanda wrodziła się do Bryana, nie tylko z wyglądu. Więc lepiej uważajcie, na co się decydujecie - odparł wujek i puścił oczko w moją stronę. Ja jedynie pokręciłam oczami, puknęłam się w czoło, kiedy tylko nauczyciel stracił mnie z oczu. Zawsze się tak sprzeczaliśmy.

- Możesz już jechać, poradzę sobie - wtrąciłam z wrednym uśmiechem na ustach.

- Tak mi się odwdzięczasz za całą miłość, którą ci okazałem? - zapytał sarkastycznie, a ja podbiegłam do niego i uściskałam. W tamtej chwili poczułam, że naprawdę nasze drogi się rozchodzą, na szczęście już się do tego przyzwyczaiłam, ale tym razem to ja budowałam swoją przyszłą karierę.

Kiedy straciłam z oczu samochód wuja, mój wzrok skupił się na twarzy pana Brody'ego. Miałam niepowtarzalną okazję, żeby zadać mu kilka pytań, a nawet poprosić o autograf. Pomimo, że grał z moim wujem w jednym filmie, to nigdy nie spotkałam go na żywo. Praktycznie nie poznałam nikogo, z kim wuj współpracował, bo nie interesują mnie takie rzeczy. Chwilami się zastanawiałam, że to się zmieni, gdy tylko nazwisko Finnes, będzie się kojarzyło ludziom również ze mną. Wiedziałam, że przede mną długa droga. Nauczyciel pomógł mi wnieść walizki do szkoły i zaproponował małą wycieczkę. Bez wahania zgodziłam się. W środku budynek zrobił na mnie nie mniejsze wrażenie niż na zewnątrz. Zajrzeliśmy do wszystkich możliwych miejsc, niestety nie natknęliśmy się na nauczycieli, a tym bardziej innych uczniów. Może to i lepiej.

- Jeśli będziesz czegoś potrzebować, śmiało mów - powiedział, zanim się rozstaliśmy. Skinęłam głową i powoli zaczęłam szukać swojego pokoju, aż znalazłam dwie tabliczki na drzwiach: "Finnes" i "Ylvisaker".

- Jezu, co to za nazwisko? - mruknęłam pod nosem i weszłam do pokoju bez pukania. Widać moja współlokatorka już przybyła, co wywnioskowałam po bagażach stojących obok jednego z dwóch łóżek. Natomiast na łóżku leżał odtwarzacz MP3, telefon i T-shirt. Zdziwiłam się tym, że moja współlokatorka tak po prostu zostawiła swoje rzeczy na wierzchu. Przynajmniej pokój był zamknięty. Postanowiłam opróżnić swoje walizki i włożyć wszystko do szafy. Na szczęście każda z nas miała osobną. Zanim to zrobiłam, podpięłam słuchawki do telefonu i włączyłam Linkin Park, łatwiej mi wtedy coś robić i się na tym skupić. W jednej chwili poczułam jak ktoś wyjmuje mi z ucha słuchawkę. Natychmiast się odwróciłam i zobaczyłam przed sobą dziewczynę w okularach, była uczesana w kok. Wyjęłam z ucha drugą słuchawkę, akurat jak Mike Shinoda "wchodził" ze swoim rapem w piosence Burn It Down.

- Cześć, jestem Nora. Ty to pewnie Amanda. - Uścisnęła mi rękę, a ja przyjrzałam się jej z zaciekawieniem. Miała dość dziwny akcent, od razu wiedziałam, że nie jest Angielką czy Amerykanką.

- Tak... Znaczy... - chwilowo się zawiesiłam, ale w końcu wydusiłam z siebie to, co chciałam - Nazywam się Amanda.

Dziewczyna zaśmiała się, a ja przygryzłam dolną wargę i zastopowałam muzykę w telefonie. Przyglądałyśmy się sobie dosyć uważnie przez kilka sekund, aż Nora się odezwała.

- Przepraszam, że zapytam, ale jesteś jakoś spokrewniona z tym aktorem? -  Uśmiechnęłam się pod nosem. Na pierwszy rzut oka wydawała się całkiem sympatyczna i dosyć rozgadana. Lubię takie osoby.

- Ralph Finnes to mój ojciec chrzestny. - Skinęłam głową. Teraz była moja kolej na zadanie jej pytania. - Nie jesteś Amerykanką czy Brytyjką, co?

- Nie. - Pokręciła przecząco głową - Jestem z Norwegii. Więc się nie zdziwię, jeśli moje nazwisko nic ci nie powie.

- Niestety nie - przyznałam cichszym tonem.

< Nora. Tak bardzo chciałaś, więc proszę >


3 komentarze:

  1. No i zarąbiście :D Zastanawiam się jak tam dalej się ułożą relacje z resztą towarzystwa. Jak na razie nie mam co podsumować, ale pomysł z wujaszkiem Finnesem wymiata!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie martw się Perry. Nora zaraz pewnie zrobi jakąś imprezę ;)

      Usuń
    2. Tylko na to czekam! :D Jak się rozkręcisz, to pewnie ja też dziś coś napiszę ;)

      Usuń