Dwa tygodnie. Ponad czternaście dni
spędzone w Los Angeles. Jak na razie nie było źle. Pogrywałem z Waitsem, który
miał mnie kompletnie w dupie, ale nie był najgorszy; chodziłem na zajęcia z
Meredith, już zdążyła się wszystkim pochwalić, że jej wujaszkiem jest Joe
Perry. Jeśli go nie poznam w ciągu tego roku, uznam się za nieudacznika. Kto
jeszcze... Mała hipiska, której imienia za cholerę nie mogłem zapamiętać. Raz
się przedstawiła i od tego czasu mówiłem do niej po prostu 'mała'. To dziecko
kwiatów przychodziło do mnie szkolić się w grze na gitarze. Była jeszcze jedyna
blondynka w babskim gronie. Nora. Widziałem ją kilka razy i nie zamieniliśmy
ani słowa, chociąz chodziliśmy na sekcję jazzową. A. Pani Thor też gdzieś tam
była. Chwilę pogadaliśmy, ale zbyła mnie szybko. Zdecydowanie za szybko.
Chociaż czarny maluszek powiedział mi, że to właścicielka mustanga. Nieźle.
Naprawdę nieźle. I ostatnia Amanda.
Sama
zainteresowana wleciała na mnie, mocując się ze sporych rozmiarów
bagażem.
- Suń się,
chłopie! Nie widzisz, że tu się chodzi! - syknęła, a gdy spojrzała na mnie,
zaniemówiła na ułamek sekundy, po czym wypaliła coś, że się spieszy.
- Pomóc ci? -
rzuciłem z uśmiechem. I zanim zdążyła zaprzeczyć, dodałem, że jadę na dół i z
chęcią zabiorę jej wielką walizkę. Już chyba z łaski pozwoliła mi dotknąć
swoich rzeczy, po czym oboje załadowaliśmy się do windy, gdzie przez chwilę
musieliśmy wysłuchiwać jakiegoś lekkiego jazziku. Gdy drzwi się otworzyły,
dziewczyna wyskoczyła z nich czym prędzej, kompletnie o mnie zapominając.
Wzruszyłem ramionami i wolno podążyłem za nią. Dopiero gdy byłem w połowie
drogi do wyjścia, jej głowa pojawiła się w drzwiach, a sama pani właściciel
krzyczała:
- No, pospiesz
się!
- Już, królowo!
Twój niewolnik stara się jak może - odkrzyknąłem ze śmiechem. Amanda
przewróciła oczami i zniknęła na zewnątrz. Gdy też znalazłem się przed
Akademią, stwierdziłem, że już trzy dziewczyny pakowały się do taksówki. Nora z
hipiską przepychały się ze śmiechem, a pani Thor stała za nimi, oparta o swój
bagaż i patrzyła na nie ze wzrokiem mówiącym 'No, długo jeszcze? Co za dzieci.'
- A te co znowu? -
Amanda zagadnęła osamotnioną czarną, a jak piesek podreptałem za nią, ciągnąc
jej wypchaną walizkę. Co ona tam miała?! Cegły?!
- Kłócą się o to,
która będzie siedziała na środku - odparła wyraźnie znudzona Fey. Odkąd hipiska
powiedziała mi to zdrobnienie, używałem go, nie mając pojęcia jak naprawdę
brzmiało całe imię owej dziewoi. - A ty co tu robisz? - zwróciła się do mnie.
- Żegnam moją
jedyną miłość życia. Odchodzi, a ja muszę to znosić - odparłem ciężko,
obejmując Amandę ramieniem i łapiąc się za serce. Finnes spojrzała na mnie jak
na przygłupa i walnęła mnie łokciem, żebym się odczepił. Zaśmiałem się, widząc
jej reakcję. Jednak zostawiłem obie dziewczyny i podszedłem do bagażnika,
wpakowałem walizkę do środka i przywitałem się z krzyczącymi pannicami.
- Idź do
przodu!
- Poświęcę się
i zajmę najniebezpieczniejsze miejsce. Na środku. Nora, doceń to.
- Nie! Zawsze tam
siedzę!
- Siemanko,
piękne!
Obie spojrzały na
mnie z szerokimi uśmiechami, a hipiska dodała:
- Daniel, jesteś
po mojej stronie, nie?
- Nie! -
zaprzeczyła Nora, łapiąc mnie za ramię i przysuwając się do mnie. - Briggs
uważa, że to ja powinnam siedzieć na środku!
- Taaak? - Moja
uczennica od gitary podparła się obiema dłońmi na biodrach i spojrzała na swoją
koleżankę z uniesionymi brwiami. - Nie wiem, czy spodoba się Stale'mu jak mu o
tym powiem.
- Nie zrobisz
tego!
- Owszem, zrobię -
odparła z szatańskim uśmiechem hipiska, otwierając do tego szerzej swoje
wielkie oczy. Z tymi długimi czarnymi włosami mogła uchodzić za młodszą siostrę
Lokiego wersja Tom Hiddlestone. I ten uśmieszek. Aż mnie ciarki przeszły!
Zresztą nie tylko mnie. Nora wciąż trzymała się kurczowo mojego ramienia,
patrząc z przerażeniem na małą dziewczynę. W końcu odetchnęła głęboko, luzując
swój chwyt.
- Tym razem wygrałaś,
Draven. Zemszczę się! - rzuciła do hipiski, wskazując ją palcem. Ta jednak nic
sobie z tego nie zrobiła, tylko uśmiechnęła szeroko i zadowolona podskoczyła do
naszej dwójki.
- Pożegnasz ode
mnie Jessy'ego? - spytała, patrząc się na mnie tymi czarnymi oczami.
- Pewnie, mała.
Ale mnie już nie pożegnasz? - rzuciłem, uśmiechając się zawadiacko. Nora
prychnęła i zaczęła wkładać swoje rzeczy do bagażnika, a panna Draven podniosła
rękę do góry i przybiła mi piątkę.
- Jak wrócę,
nauczymy się czegoś nowego? - spytała, ale nie zdążyłem odpowiedzieć, bo
zniecierpliwione Amanda i pani Thor, wepchnęły ją do środka taksówki, po czym
same wsiadły. Zamknąłem drzwi za wsiadającą Fey i jeszcze oparłem się o otwarte
okno samochodu.
- Nie szalejcie
tam za bardzo - mruknąłem, po czym mrugnąłem do Amandy, a ta tylko przewróciła
oczami. - Jedź ostrożnie. Wieziesz cenny towar - rzuciłem do taksówkarza, po
czym wyprostowałem się i uderzyłem w dach samochodu na znak, że może odjeżdżać.
Zanim panny opuściły parking, zaczynając swoją podróż, skierowałem się w stronę
centrum. Zdecydowanie potrzebowałem orzeźwienia. W pewnym momencie
spostrzegłem, że szła obok mnie znajoma postać.
- Idziesz do baru?
- spytała Meredith.
- To idziemy we
dwójkę - odparłem, po czym uśmiechnąłem się do siebie.
Krótko, bo krótko, ale mam nadzieję, że wybaczycie Perry'emu ;D Dziś imprezka w domu, więc przygotowania zajmują mi większość czasu. Wgl witam nową postać! A Ash gdzieś wcięło?! Na następne rozdziały 'Niech Moc będzie z Wami!'
Ja już rozdział szykuje. Krótko, bo krótko, ale wspaniale jak zwykle. Mówiłam ci już, że zachwyca mnie sposób w jaki najwięcej o Demri dowiaduje sie z rodziałów Briggsa i Waitsa?
OdpowiedzUsuńAsh ma rozwalony komputer, a Sung Jae coś też skrobie najwyraźniej (spoko, nie czytałam).
To pięknie. Mamy całą noc, żeby czekać na Twój rozdział :) Nie, nie mówiłaś. A widzisz. Robię to nieświadomie ;D Naprawdę tak jest?
UsuńDb. To trzeba czekać w takim razie. I dzięki jak zwykle za kometę ;)
Wiesz...nie wiem czy będzie dziś raczej nie, bo jestem u znajomych to pewnie wróce późno. Ale raczej do końca weekendu będzie, chyba, że nagle złapie mnie jakiś totalny brak weny
UsuńMówiłam Ci już, że kocham Twoje rozdziały? Nie? To mówię.
OdpowiedzUsuńMasz świetną lekkość pióra i Twoje teksty wydają się (God, why...?!) jeszcze krótsze, bo czyta się błyskawicznie. I podpisuję się wszystkimi łapkami pod tym, co powiedziała Nora. Świetnie czyta się o kimś, Demri w tym przypadku, z perspektywy innej postaci. To daje jej pełny obraz i to jest... po prostu fajne. Mam też kilka prywatnych, osobistych perełek:
- konsekwentnie powtarzana Pani Thor - wraz z poprzednim "Thor… Thors… Thorsduaa…" jest po prostu genialne. Miód i maliny. Dziękuję. Dobranoc.
- calutki fragment Daniela, podczas rozmowy z Amandą - miałam takiego banana na twarzy, że mogłabym nim wykarmić pół Afryki xD
- UWAGA, BĘDZIE BARDZO SUBIEKTYWNIE ^^
" Owszem, zrobię - odparła z szatańskim uśmiechem hipiska, otwierając do tego szerzej swoje wielkie oczy. Z tymi długimi czarnymi włosami mogła uchodzić za młodszą siostrę Lokiego wersja Tom Hiddlestone. I ten uśmieszek. Aż mnie ciarki przeszły!" - jak to się mówi, eee... tentego... no bratnia dusza, no! ^^ Marvel rulez! ;3
- Tararararam! Najlepsze na koniec! ^^ I aż pozwolę sobie zacytować wszystko:
"Pani Thor też gdzieś tam była. Chwilę pogadaliśmy, ale zbyła mnie szybko. Zdecydowanie za szybko.", "Nora z hipiską przepychały się ze śmiechem, a pani Thor stała za nimi, oparta o swój bagaż i patrzyła na nie ze wzrokiem mówiącym 'No, długo jeszcze? Co za dzieci.' [...] - Kłócą się o to, która będzie siedziała na środku - odparła wyraźnie znudzona Fey. "
Toż to było 100% Laufey w Laufey! <3
O, Bożeno. Ile milych słów! Aż mi głupio! Dziena! Jednak to samo mogę powiedzieć o Twoich. Naprawdę czekam na nie z niecierpliwością. Hah a myślałam, że rozdział będzie słaby. Napisałam go dość szybko i nawet nie poprawiałam błędów, więc wybaczcie za takowe. A nazwisko Fey... No, nie potrafiłam nawet tego przeczytać więc zostało pani Thor ;D ale widzę, że się podoba. Marvel *0* Widzimy się na premierze! A co do Fey w Fey - po prostu tak świetnie ją opisałaś, że od razu wiedziałam jak na to wszystko zareaguje ;D Dziękuję i czekam na Twój rozdział!
UsuńUdało ci się wyczaić moje nędzne skrawki opisów takiej codziennej Lauf? Sza-cun... Osoby, które Fey nie znają, po pierwszych opowiadaniach mogą wywnioskować, że jest taka niesamowicie optymistyczna. Jest raptem kilka króciutkich fragmentów, które pokazują Tą Laufey.
UsuńCo do premiery... jasne! Pieniądze wydane tylko po to, żeby być na pierwszych seansach filmu, który już parę dni później będzie w normalnej cenie - zawsze spoko! xD