- On jest serio w porządku - rzuciła Nora,
szeroko się uśmiechając.
- No, spotkałam go już dziś - mruknęłam,
pijąc spory łyk szampana. Nie żebym była jakimś pijakiem, ale zaraz miał mi się
skończyć. Nie moja wina, że te kieliszki jakieś takie małe były. Wszyscy
spojrzeli na mnie zaciekawieni, a ja wzruszyłam ramionami. - Jak poszłam jarać
na dach, przyłapał mnie i nawet palił ze mną.
Ich miny były bezcenne, gdy usłyszeli, co
Ezra wyczyniał. Każdy miał wypisane na twarzy 'Jarasz?!', jednak wiedziałam, że
nie byli niewiniątkami. Zresztą kto był. Nawet taki mały wypierdek jak ja
musiał czerpać z życia. Zanim ktokolwiek się odezwał, szturchnęłam siedzącego
obok Jessy'ego. - Nalejesz mi jeszcze?
Skrzywiłam
się, gdy Nora wymusiła na mnie przyznanie się, kto jest moim ojcem. Całe
szczęście Meredith tego nie słyszała, ale zapewne niedługo miała się
dowiedzieć. Zresztą akurat z całego świata musiałam trafić na nią –
siostrzenicę Perry’ego. Świetnie. Z drugiej strony coś podpowiadało mi,
że może to być szansa poznania ojca, ale nie chciałam go znać. Mama też się
specjalnie mną nie interesowała, gdy okazało się, że jest znowu w ciąży.
-
Słyszałaś?
Zauważyłam,
że wszyscy dookoła o czymś dyskutują, a Jessy patrzy na mnie wymownie.
- Co? - spytałam. - Nie słuchałam cię.
Wybacz.
- Pytałem się czy nie chcesz iść zapalić.
- Blondyn rzucił mi spojrzenie, które mówiło, że już więcej o nic się mnie nie
zapyta. Przeleciałam wzrokiem po dziewczynach, chichrających się w najlepsze. Z
braku miejscówek musieliśmy zmieścić się z Amy i Waitsem na łóżku brunetki, a
Nora jak na razie siedziała naprzeciwko nas sama.
- Jeszcze dziesięć minut. Zgoda? -
odpowiedziałam, a Jessy kiwnął tylko niemrawo głową. Jednak momentalnie
zagadała go Nora:
- Ej, Jessy. Jesteś teraz naszym
rodzynkiem. Jak się z tym czujesz?
Blondyna wyszczerzyła się do chłopaka, a
ja tylko spojrzałam na niego z zainteresowaniem. Właśnie. Jak na razie jedyny
chłopak w całej Akademii. Nauczycieli nie liczyłam. Zresztą wszyscy byli poza
zasięgiem. Przynajmniej było na co popatrzeć. Uśmiechnęłam się do siebie w
myślach, zdając sobie sprawę z tego, o czym myślałam.
- Dam znać jak sytuacja ulegnie zmianie -
uśmiechnął się krzywo. - Zresztą mam nadzieję, że będziemy się widywać tylko na
zajęciach.
Zapadła niezręczna cisza. Nora patrzyła
uważnie na Jessy'ego, który pił jak gdyby nigdy nic swojego szampana.
Widziałam, że Norweżka już chciała coś powiedzieć, ale wstałam gwałtownie,
odstawiając kieliszek i rzuciłam do Waitsa:
- Mam ochotę na skręta!
I nie czekając na odpowiedź, złapałam go
za rękę, a po chwili pchałam w stronę drzwi. Posłałam wymowne spojrzenie
blondynce i Amy, z którą chwilę pogawędziłam wcześniej o jej wujku i roli
Voldemorta, którego zdecydowanie nienawidziłam. Jak całą sagę Harry'ego
Pottera. Nie była o to jakoś zła. Odpowiedziała, że każdy może mieć swoje zdanie i na tym
temat się uciął. Przed wyjściem z pokoju, Nora posłała mi zadowolony i nieco
współczujący uśmiech. Wybawiłam je od aroganckiego blondasa, ale sama musiałam
się z nim teraz zmierzyć. Co za człowiek. Musiał rzucić jakąś głupią uwagę. No,
ale to w końcu facet. Kto to zrozumie... Jednak przed tym jak weszliśmy do
windy, Jessy wszedł do swojego pokoju zaraz obok i pogrzebał w szafie.
- Gdzieś tu to miałem... - mruczał pod
nosem. W końcu wyszedł zadowolony i mogliśmy iść na dach. Gdy jechaliśmy windą,
spytałam wprost, dlaczego był niemiły dla Amy i Nory.
- Nie byłem - odparł niewzruszony.
Przewróciłam oczami, aż winda zadzwoniła i już byliśmy.
- Mógłbyś przynajmniej udawać, że byłeś zainteresowany
rozmową - rzuciłam, truchtając za nim jak hobbit za drzewcem. Dopiero wtedy
zauważyłam, że kolega miał wepchniętą w tylną kieszeń spodni butelkę wina.
Walnęłam pięknego facepalma, ale w sumie dlaczego by nie? Może trochę zluzuje
jak je wypijemy i nie będzie taki burkliwy. Zastanawiałam się czy Jessy użyczy
mi trochę swojego wina. Bo z tego co wywnioskowałam z jego dotychczasowego
zachowania, mógł zwyczajnie powiedzieć, że nie. Gdy rozsiedliśmy się przy
jakimś stoliku, postawił butelkę na stole i mruknął:
- Jest półpełna, więc szybko ją opróżnimy
i będziesz mogła wrócić do koleżanek.
Powiedział to z taką wyższością, że miałam
ochotę rozbić mu to szkło na głowie. Jednak jedynie mogłam to sobie
wyobrażać.
- Wrócimy - zaakcentowałam ostatnią sylabę.
- To twoje koleżanki też. Nie musisz się z nimi przyjaźnić. Zresztą Nora chyba
cię polubiła. Jak wszystkich - mówiłam, wyciągając prowiant. - Raju. Fajnie
musi mieć jeździć tak po świecie ze Stale'm - rozmarzyłam się z uśmiechem,
myśląc o odległej Norwegii i innych zakątkach świata, do których chciałam
kiedyś pojechać. Jessy prychnął, ale nie przejmowałam się nim. - Chcesz tak w
ogóle? - spytałam, podając mu skręta. Sławny pan Waits przyjął. A jakże.
Gadaliśmy, a w sumie ja mówiłam o tym, co będę robiła na zajęciach i po nich, a
Jessy siedział i słuchał. A przynajmniej tak mi się wydawało. Ożywił się jako
tako, gdy wspomniałam o koncercie Cave'a, na którym byłam rok wcześniej. Był
zaskoczony, ale na złość mu wróciłam szybko do planowania życia w Los Angeles.
Dopiliśmy dość sprawnie wineczko i w delikatnie lepszych nastrojach wróciliśmy
do środka. Zaciągnęłam go z powrotem do pokoju dziewczyn. Chyba dopadł go
lekki haj, bo w ogóle się nie opierał. Gdy weszliśmy, Amy, Nora i Meredith
posłały nam ciekawskie spojrzenia.
- Już myślałyśmy, że nie wrócicie! -
zawołała Nora, uśmiechając się do mnie szeroko.
- Trochę się wyluzowaliśmy -
odpowiedziałam, po czym szturchnęłam łokciem stojącego obok Waitsa. - Co nie,
Jessy?
- Można tak powiedzieć - mruknął, przecierając
oczy. - To gdzie to wino? - rzucił od razu, a dziewczyny się roześmiały. Doktor
Demri poleca się na przyszłość. Jessy usiadł na krześle przy biurku, a ja
usadowiłam się koło Nory. Blondyn został wciągnięty w jakąś rozmowę z Amy, a tymczasem moja pierwsza znajoma mruknęła:
- Wszystko w porządku?
- No, pewnie. Czemu miałoby nie być?
- Waits to będzie raczej ciekawy
sąsiad.
- Nie przejmuj się nim. - Machnęłam ręką w
kierunku chłopaka, po czym spojrzałam na siedzącą obok blondyna dziewczynę z kieliszkiem w ręku. - Zapoznałaś już Meredith?
- No, pewnie! Bez problemu! - Uśmiechnęła
się szeroko. Pokiwałam głową i wpatrywałam się w rozmawiającą dwójkę
naprzeciwko.
<Oddaję pałeczkę komuś, kto chce ;)>
No i super wreszcie jakaś akcja. Po za tym "Raju. Fajnie musi mieć jeździć tak po świecie ze Stale'm - rozmarzyłam się z uśmiechem, myśląc o odległej Norwegii i innych zakątkach świata, do których chciałam kiedyś pojechać. " No kochana…kupiłaś mnie tym fragmentem <3
OdpowiedzUsuńHeh właśnie mało akcji coś mi się wydaje ;D Ale zobaczymy jak polecimy dalej. Na razie muszę przystopować, bo Jessy i Demri mieli swoje fragmenty. O ja cie gacie. Przekupiłam Cię ;D
UsuńAle w sensie, że no dzisiaj pojawiły się 3 rozdziały. A właściwie jak blog jest o normalnym życiu to akcji jak z M jak Miłość nie oczekujmy…
UsuńNo to faktycznie wszyscy szaleją ;D Jeny. Jakby mozna było to chyba bym codziennie spamiła hiehie nie wiem jakie jest m jak miłość xD
UsuńJa mam napływ weny hahaha Ja też nie, ale sobie wyobrażam
Usuń