Z głośników właśnie wydobywała
się piosenka The Bamboos -
Helpless Blues, kiedy to siedzieliśmy przy stoliku i śmialiśmy się z
historii Demri. Opowiadała nam jak kiedyś pojechała z ojczymem i matką na
camping, a tam przyczepa stoczyła się z górki i całą trójką zbiegali po nią jak
szaleńcy. Gdy zauważyłam Norę, pomachałam ręką i odsunęłam się kawałek, żeby
mogła usiąść.
-
Demri opowiadała nam o niezwykłej przygodzie na campingu z rodziną -
sprostowałam i pukałam palcem w blat stołu, wkomponowując się w rytm piosenki.
-
Ja rozmawiałam z bratem. Będzie miał mi za złe, jak jednego dnia nie dam znaku
życia - kiedy Nora o tym wspomniała, spojrzałam na swój telefon. Chciałam
wiedzieć, czy przypadkiem wujek nie chciał, abym zdała raport z dnia w
Akademii. Wydawało mi się dobrym pomysłem, żeby chociaż dać znak życia,
powiedzieć, że mi się tu podoba. Chociaż teraz zapewne był w drodze do domu albo przy lepszych warunkach na drodze, próbował zasnąć w domu na kanapie, bo
nie chciało mu się iść do pokoju.
-
Wiesz co Nora, to dobry pomysł - odparowałam - Mogłabym iść do łazienki?
Norweżka
podniosła się z miejsca, abym mogła wyjść. Wzrokiem zaczęłam szukać łazienki,
aż moim oczom ukazał się świecący na niebiesko znaczek kółka na drzwiach.
Pognałam w jego stronę, jakby za chwilę miał zamiar zniknąć. To wszystko przez
tą muzykę, do której miałam ochotę tańczyć, chociaż jest to umiejętność, której
nigdy nie udało mi się opanować. O mały włos, a wpadłabym na jakiegoś chłopaka
z drinkami, na szczęście zręcznym ruchem wyminęłam go.
Łazienka
była w kolorach czerni i bieli, czyli takich jakich lubiłam najbardziej poza
granatowym. Muzyka w tym pomieszczeniu była nieco cichsza, więc mogłam się
skupić na napisaniu SMS'a. Nie zamierzałam dzwonić z kilku przyczyn: Jeśli wuj
jest w drodze, to i tak nie odbierze, a jeśli bym go obudziła, to nie wybaczyłby
mi tego do końca świata. Pomijając istotny fakt, że praktycznie zawsze go
budziłam z błahych przyczyn. Jednakże wiedział, że jak budzę go w środku nocy, to ta z pozoru błaha rzecz, była dla mnie bardzo ważna. Zupełnie jak w wieku
jedenastu lat, gdy obudziłam się w środku nocy po strasznym koszmarze. Poszłam
do pokoju wuja i szturchałam go w ramię. Potem jak się obudził, spojrzałam na
niego i powiedziałam o śnie. Z czasem zdałam sobie sprawę, że postać, którą
wykreował mój mózg to ojciec. To jego się bałam. Dlaczego tamto wspomnienie
przybyło, gdy chciałam wysłać SMS'a? Nagle poczułam coś, czego nienawidziłam.
Gwałtownie kurczące się gardło, łzy w oczach i dudniące serce. Zacisnęłam ręce
w pięści i starałam doprowadzić swoje emocje do kupy. Wyjęłam z kieszeni spodni
telefon i zaczęłam pisać, z czasem uspokoiłam się.
"Pobudka!
W Los Angeles jest super, pięknie, niesamowicie. Poznałam nowych ludzi, są
nieźli, ale to na razie początki naszej przyjaźni. Więcej opowiem przy
najbliższej okazji, może Hero się odezwie i też będzie chciał posłuchać o moich
zmaganiach w akademii. Obecnie bawię się w ciebie i jestem na imprezie...to
znaczy kulturalnym wieczorku ;)
Bądź
spokojny, jutro trafię na zajęcia, nawet jeśli mnie tam zaniosą. Praktycznie
każdy z nas ma ciekawą historię i ciekawych krewnych, ale to innym razem jak
wspomniałam. Po raz pierwszy czuję, że za tobą tęsknię. Mam nadzieję, że się
spotkamy. Kocham cię."
***
Wracając do akademii, czułam się
jak w jakimś wakacyjnym filmie lub teledysku. Sami, po imprezie, wykończeni,
marząc tylko o śnie. Na tym odcinku jezdni nikt nie jeździł, więc słyszeliśmy
tylko szum jadących w oddali samochodów. Słońce powoli wyłaniało się zza
horyzontu na niebo i pomyślałam, że lepiej być nie może. Nagle Nora zaczęła
krzyczeć, że weszła w błoto. Automatycznie spojrzałam na dziewczynę i zaczęłam
się śmiać jak nienormalna, wskazując palcem na zabrudzony but.
- Z czego
się cieszysz, będziesz to lizać Fiennes – powiedziała, śmiejąc się i
podskoczyła do mnie na jednej nodze.
- Jasne,
prędzej będziesz mnie błagać na kolanach, żebym ci przebaczyła. A ja wtedy
powiem… Hmm... Może. - Ylvisaker objęła mnie jedną ręką w pasie, a drugą
wycierała chusteczką trampka. Tyle z mojego władania nad światem. W jednej
chwili Meredith wskoczyła Norweżce na barana. Wszystkie trzy wylądowałyśmy w
błocie. Nie bardzo wiedziałam, co się stało, spojrzałam na Demri, która śmiała
się wniebogłosy, a Jessy ledwo co żył, właściwie wyglądał jakby spał, ale
powoli uniósł głowę i zmrużył oczy.
- Co tu
się dzieje? - chciałam odpowiedzieć, jednak Nora ubrudziła błotem moje
policzki, a Mer zajęła się czołem. Pisnęłam i chciałam się bronić, ale to nic
nie dało. Dziewczyny wstały i cały czas się śmiały.
- No, teraz wyglądasz jak prawdziwa osoba spokrewniona z Czarnym Panem - powiedziała
Nora i wyciągnęła z kieszeni telefon. Wiedziałam, że chciała mi zrobić zdjęcie,
więc szybko wstałam na nogi i zaczęłam gestami protestować.
- Zabije
was, cholera ja was zabije - mówiłam jak z automatu. Kątem oka zobaczyłam na
poboczu niewielką gałązkę, podniosłam ją i wycelowałam w stronę koleżanek, po
czym z gracją wypowiedziałam: "Crucio".
- Trzeba
było od razu Avada Kedavra - odparła Nora i podeszła do mnie z
paczką chusteczek. - Już nas nie torturuj, tylko się wytrzyj.
- Aż taka
zła, to ja nie jestem -sprostowałam z uśmiechem na ustach.
Wyciągnęłam
z opakowania chusteczkę i zaczęłam ścierać błoto ze swojej twarzy. Gdyby teraz
ktoś nakręcił nasze wyczyny na pewno wyglądałoby to dziwnie, jeśli nie
komicznie. Poszukałam wzrokiem Demri, jednak oboje z Jessy', uporczywie szli w stronę uczelni, powoli się od nas oddalając. Postanowiłyśmy kontynuować naszą wyprawę do szkoły, bo tam zapewne
już stworzyli ekipę poszukiwawczą.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz