Layout by Raion

środa, 22 lipca 2015

Nora Ylvisaker


Kołysałam się w rytm piosenki Major Lazer puszczanej z różowego setu dj'owskiego zaprojektowanego przez Karima Rashida. Czekałam na Aarona. 
- Blow a kiss, fire gun. We will need someone to lean on - właśnie zdzierałam gardło na refrenie z rękami wyrzuconymi w górę, gdy usłyszałam, że ktoś otwiera drzwi. - Wiesz, że ta laska jest ze Skandynawii? - spytałam wpół po szwedzku, wpół po norwesku. My, tam na północy, mniej więcej rozumiemy swoje języki, dlatego do Aarona mogłam spokojnie mówić po swojemu wtrącając tylko trochę szwedzkich słów, a on mniej więcej mnie rozumiał. Co prawda nie próbowałam tego jeszcze na Laufey, ale podczas wizyty w Sztokholmie chyba wyrobiła sobie zdanie, że norweski brzmi jak pijacki bełkot i nie jest podobny do islandzkiego w żadnym wypadku. Jednak mimo jednej rodziny języków szwedzko-norweski nie jest podobny do angielskiego. W efekcie zrobiłam z siebie - po raz pierwszy tego dnia - idiotkę w oczach Brenta Burge'a, który przyszedł oznajmić, że mam z nim zastępstwo. Gdybym tylko wiedziała wcześniej to bym nie przychodziła. W życiu. 

Powłóczyłam się za Nowozelandczykiem w niezręcznej ciszy do pokoju na przeciwko. Czekała już tam Demri leniwie przesuwając suwaki. W tej sali stół był o wiele większy i wyposażony w wiele więcej opcji. To był jeden z tych stołów, które są w studiach nagraniowych, a ten u nas był bardziej na dyskoteki. Czasem zamienialiśmy się i Aaron pokazywał mi jak to "I'm an albatroz" zostało wyprodukowane, ale szczerze to niewiele stamtąd pamiętałam. Od kilku zajęć wybieraliśmy muzykę na bal, a wcześniej bawiliśmy się w psucie harmonii Avicciemu. W sumie może i bym sobie poradziła gdyby nagle ktoś kazał mi zastąpić DJ'a na dyskotece. Potrafiłabym trochę przerobić gotowy już utwór, ale tworzenie muzyki? Nie mam o tym zielonego pojęcia. Brent wywali mnie i Aarona na zbity pysk. 

Trochę liczyłam, że może po prostu będzie kazać mi się przypatrzeć, czy da lekcje teoretyczną, ale gdy tylko podłączył odpowiednie kable kazał mi...jak on to ujął... "Popisać się umiejętnościami z równoległych zajęć. Jeśli Skandynawia jest naprawdę kolebką muzyki to nie powinnam mieć problemu z udowodnieniem tego". Jego stanowczy ton odebrał mi odwagę na jakiekolwiek wymówki. Pozostało mi tylko ogarnięcie przerażonym wzrokiem ogromnego stołu wypełnionego suwakami, przyciskami i pokrętami. 

Zestaw zdawał się rosnąć mi w oczach w miarę jak rosło moje przekonanie, że nic nie potrafię. 
- Dajesz Nora - zachęciła mnie Demri z ekscytacją w głowie. 
- Mhm...Zastanawiam się tylko co by tutaj zagrać - powiedziałam siląc się na pewny ton. W głowie odtwarzałam to co mi mówił Aaron na zajęciach, koncerty Clean Bandit i Avicii, backstage u Kygo. W końcu przymknęłam oczy i biorąc głęboki wdech i kliknęłam losowy przycisk. Zaczął lecieć jakieś lamerski i słaby podkład. No Nora! Jak się powiedziało A to i trzeba powiedzieć B. Chyba rzeczywiście nie pozostało mi nic poza przekręcaniem losowych rzeczy. 

Powoli zaczął się wynurzać jakiś lepszy czy gorszy rytm, a ja walczyłam z tumanem guzików, żeby go uratować do końca...utworu. Pamiętałam tylko jedną naukę płynącą od lidera AronChupa - "Staraj się nie naciskać dwóch przycisków w jednym obszarze". 

Gdy minęły jakieś trzy i pół minuty zdecydowałam się zacząć kończyć i panicznie poszukiwałam suwaka do przyciszania. Trafiłam tylko na cały szereg oznaczony napisem "Volume". Pociągnęłam za kilka z nich w dół i mocno walnęłam w jakiś większy czerwony guzik ryzykując wielkie zakończenie.  Przycisk wydał nie taki dźwięk o jaki mi chodziło, ale przynajmniej suwaki elegancko wyciszyły melodie i jakby się uprzeć można było uznać "utwór" za skończony. 

- Nieźle... Jak na improwizację... - mruknął tylko Brent i podszedł do stołu - jak sam to określił - "posprzątać" po mnie. Zrobiłam z siebie idiotkę przed Burge'm - po raz drugi tego dnia. 

 Potem nadeszła kolej na Demri. Która zachowywała się jakby miała to we krwi. Z całkowitą pewnością siebie przesuwała odpowiednie pokrętła i suwaki. Melodia wyszła jej pewniejsza i ładniejsza. Miałam wrażenie, że nie ważne co by kliknęła główny temat pozostał taki sam. Miała wiedzę o wiele większą ode mnie jeśli chodzi o didżejowanie mimo, że uczyła się o rok krócej niż ja. Zresztą wymienicie jedną rzecz, którą Draven źle robiła lub za którą można byłoby jej nie lubić. 

Gdy wyszłyśmy z sali Amerykanka położyła rękę, a dokładniej mówiąc uwiesiła się na moim ramieniu. 
- Fajne wyszło ci to to - posłała mi szczery uśmiech. Roześmiałam się. 
- Nawet nie mów. Moje geny z Bergen z pewnością nie mają nic wspólnego z Kygo. Za to ty... - nie dokończyłam zdania, bo Demri przerwała: 
- Kto to Kygo? - Zmarszczyłam brwi myśląc jakby to tutaj wytłumaczyć jedyną dj'owską dumę Norwegii. 
- Norweski DJ'ej. W swoim czasie był mega popularny na SoundCloudzie z przeróbek hitów jak "I See Fire". A sam nagrał "Firestone" i "Stole The Show" - wyjaśniłam, ale widząc, że nie wiele rozjaśniłam Draven wyciągnęłam telefon. No tak. To totalnie nie były klimaty czarnulki. Chociaż i są teorie, że The Doors zapoczątkowali muzykę housową... 

Puściłam najnowszy przebój Kygo i dodałam "będzie na balu" z szelmowskim uśmieszkiem. Gdy nadszedł refren nie mogłam nic poradzić niż śpiewać i machać rękami w rytm. Gdzieś w okolicach drugiej zwrotki - i początku plaży, na którą bezwolnie się kierowałyśmy - zatrzymałam. 
- No to właśnie mniej więcej taką mamy muzykę pop w Norwegii - podsumowałam beznamiętnie chowając komórkę do kieszeni. 
- W porządku - uśmiechnęła się Demri tak jakby aprobowała muzykę do ścieżki dźwiękowej filmu. 
- Na imprezach całkiem nieźle się sprawuje - dodałam jakby na usprawiedliwienie. 


***

Po chwili leżałyśmy na plaży wsłuchując się w dźwięki zapodanych przeze mnie Alabama Shakes. Znaczy właściwie to Demri leżała, a ja siedziałam opierając się na łokciach. Delikatnie kołysałam się w rytm bawiąc się włosami. Potem Draven się mnie o coś zapytała, a ja pogoniłam po Dean'a aby przyniósł nam coś do picia. Potem chyba jeszcze przyszła do nas Laufey, ale dokładnie nie pamiętam. W każdym razie ktoś kto nie jeździł na desce, bo ze względy na niego nie poszłyśmy pojeździć po Sunset. I tak właśnie wypełniłyśmy sobie czas między zajęciami. 

<Krótkie, bo krótkie znowu, ale chyba lepsze niż poprzedni rozdział. Zresztą i tak jestem z siebie dumna, że coś napisałam, bo jutro ponownie znikam na 2 tygodnie> 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz