W pokoju oznaczonym tabliczką Ylvisaker, Finnes co cztery dni było czuć nie zbyt przyjemny zapach lakieru do paznokci. Wynikało to z prostego faktu, że co cztery dni zmieniałam barwy mojego manicure. Po prostu szybko mi się nudziło, a po za tym kiedy się stresowałam miałam ten okropny nawyk skrobania paznokci zębami. Stale gryzie snowboard. Z dwojga złego to moje już chyba lepsze. I wtedy lakier się szybko ścierał i w ogóle brzydko to wyglądało.
Amandy nie było, bo miała akurat pisanie tekstów. Zresztą nawet jakby nie miała zajęć to pewnie i tak bym była sama, bo Amy tylko krzyczała „Cholera! Nora! Znowu będziesz tym tak smrodzić?” i wychodziła. Ja wzruszałam ramionami i za cztery dni było dokładnie to samo. Vegard się przyzwyczaił to moja współlokatorka tym bardziej powinna. Niech mi tylko nie próbuje mówić, że sama nigdy sobie nie malowała paznokci. Może w moim przypadku to było o wiele częstsze niż u innych dziewczyn, a już na pewno tych z Akademii, ale no bez przesady.
W każdym razie siedziałam i malowałam właśnie niebieskie paski na żółtym już paznokciu palca serdecznego. I nie, wbrew pozorom nie ma to żadnego związku z flagą Szwecji/Ukrainy/Argentyny/Urugwaju. Nuciłam słowa Battleships - I’m from Barcelona i jednocześnie przyglądałam się dyskusji pod zrepostowanym zdjęciem mnie i Barda w stroju kirgiskich wojowników. Chciałam ukrócić męki fanek i sprostować wszystkie niepewności zasiane przez nie w komentarzu, ale bałam się zniszczyć mój manicure. Jeszcze. Dla uzupełnienia - przeglądanie fanpage’y moich braci i mojego chłopaka to jedna z moich ulubionych rozrywek.
***
Znacie tą desperację kiedy chcecie z kimś pogadać, ale wszyscy są zajęci, a ta reszta, która nie jest nawet nie wiesz jak się nazywa? Może więc to jako tako wytłumaczy wam dlaczego postanowiłam odwiedzić moich sąsiadów. Oy dritt Nora! I to jeszcze pod tak nędzną wymówką jak „Jessy? Czy mogę zerknąć może na te nuty z sekcji jazzowej? Bo ja mam chyba jakiś zły utwór?”.
Kiedy wparowałam do Waitsa i Briggsa bez pukania - za co zostałam zmrożona wzrokiem - to, ku mojemu zdziwieniu, chłopaki właśnie byli pochłonięci jakąś grą wideo.
- Ej macie może te nu…-zaczęłam i nadal na tym samym wydechu wykrzyknęłam zadowolona - Czy wy gracie w jakąś grę na playstation? - Zanim którykolwiek z nich zdążył w ogóle otworzyć usta ja wypaliłam kolejne pytanie - Mogę z wami? - Zaległa nie zręczna cisza. Chłopaki wymienili spojrzenia i mogę sobie rękę uciąć, że wzrok Jessy’ego mówił właśnie „Nie. Daniel. Błagam. Tylko nie ona”. Tyle, że Briggs musiał to zignorować, bo właśnie mierzył mnie wzrokiem. Odgarnęłam włosy do tyłu i dodałam, że uczyłam się od najlepszych graczy w GTA w całej Norwegii. Waits przewrócił oczami, ale Daniel rzucił beznamiętnie:
- Zobaczymy co potrafisz. - Odsunął się, żebym ja mogła przejąć jego kontroler i już miałam zastępować Briggsa, gdy Jessy oznajmił, że idzie zapalić.
„Idę zapalić” może mieć kilka znaczeń. Pierwsze to coś w stylu „Idę zapalić. Ktoś ze mną?”. Drugie to „Idę zapalić. Zaraz wracam. Muszę odetchnąć”. A trzecie to „Idę zapalić. Mam was w dupie. Nie wrócę zbyt szybko”. I Jessy miał perfekcyjnie opanowany ten trzeci sposób.
Daniel wzruszył tylko ramionami, a ja odprowadziłam Kanadyjczyka wzrokiem do drzwi. Gdy nimi trzasnął postanowiłam wziąć jednego nachosa z torebki, która stała na stoliku.
- Chyba się nie obrazi - dodałam i zasiadłam obok właściciela gry - No dobra…o co w tym chodzi? - spytałam jakbyśmy się znali od jakiś czterech lat. Daniel mi szybko wyjaśnił zasady gry, a ja dopiero teraz się zorientowałam, że to były chyba pierwsze słowa, które do mnie powiedział od początku pobytu w Akademii. No może oprócz przelotnych „Hej” przed salą do sekcji jazzowej.
Popylaliśmy w tą przygodówkę już od dłuższego czasu.
- Niezła jesteś… - mruknął Briggs, gdy zobaczył, że właściwie mu dorównuje w ilości punktów - Jak na dziewczynę - dodał pośpiesznie. Ehhh…to męskie ego. Ja zaśmiałam się tylko w odpowiedzi i rzuciłam coś na kształt „Zamiast prawić mi komplementy lepiej się skup”. I rzeczywiście Daniel właśnie dostał kulkę i stracił swoje przedostanie życie. Wzruszyłam ramionami i dalej biegałam po pustych ulicach z karabinem w ręku.
Przypomniały mi się czasy gdy chodziłam grać do Elijaha. Właściwie było podobnie. Siedzieliśmy w milczeniu przez długie godziny, jedliśmy nachosy i tylko on od czasu do czasu rzucał „Jesteś najlepszą dziewczyną w gry wideo jaką znam” albo „Zaraz wyprzedzisz mojego młodszego brata w ilości punktów”, „Jak na dziewczynę to całkiem nie zły wynik”, „Dziewczyny powinny mieć fory” i tego typu rzeczy. Typowe. Ja mu odparowywałam z reguły kulką z karabinu, albo coś. Wiem, możecie mieć wrażenie, że nasza przyjaźń była na jakiś chorych zasadach, ale naprawdę było bardzo fajnie. Szczególnie w długie, zimowe, norweskie wieczory. Elijah był idealnym kumplem jeśli chodziło o telefony o dziewiątej wieczorem „Hej Nora chcesz pograć w tą nową grę?” albo „Elijah? Nudzi mi się. Chcesz wbić do mnie pooglądać telewizję?”.
<Coś długość moich rozdziałów leży, ale tam. W sumie troche takie nic, ale musiałam się jakoś rozweselić i postanowiłam coś napisać. A w ogóle to reszta żyje, czy nie? >
PS. Perry z góry przepraszam jeśli nawaliłam z Briggsem, ale nie mogłam się powstrzymać.
Nie wiesz?! Avengers mają premierę wracają, to wszyscy pod kinami śpią XD
OdpowiedzUsuńCóż...w sumie mogłabym coś napisać, ale z moim humorem to będzie bardzo dziwne. Niby jestem przepełniona pozytywną energią ze względu na Avengers, a jak napiszę rozdział to będzie on raczej melancholijny. Mam wielkie plany, co do Amandy, ale pewnie z przelaniem na klawiaturę będzie największy kłopot. Tak, czy siak nie obiecuję, że w najbliższym czasie coś napiszę, ale mam chęci xD
Mi drżały ręce ze smutku jak to pisałam, a chyba nie wyszedł taki zły, więc nie gadaj
UsuńSpoko loko. Przynajmniej Jessy miał pretekst, żeby wypierdolić z pokoju ;)
OdpowiedzUsuń