Oczywiście poszłam na zajęcia do Dominica,
który nie mógł powstrzymać się od złośliwego komentarza, od którego posłałam
zabójcze spojrzenie. Rozłożyłam się, zajmując przy tym swoje i dziewczyny obok
miejsce. Nie skarżyła się, więc chyba jej to nie przeszkadzało. Przez całe
zajęcia próbowałem nie zasnąć. Nie, żeby zajęcia George’a były jakieś nudne, po
prostu nie zmrużyłam w nocy oka. Całą noc grałam i czytałam, doprowadzając
Demri do białej gorączki. Oczywiście nie wydarła się na mnie jakby zrobiły to
inne osoby, po prostu kilka razy zwróciła mi dobitnie uwagę. Zauważyłam, że
wszyscy już zaczęli wychodzić z sali, a ja jedyna jeszcze się nie ruszyłam. Zgarnęłam
wszystkie rzeczy i wrzuciłam do torby. Przetarłam oczy, a następnie ziewnęłam.
Po chwili zorientowałam się, że Howard patrzy na mnie z dezaprobatą i lekkim
uśmiechem.
- Mówiąc ,,
Przyjdź na następne zajęcia'' nie chodziło mi o to, abyś przyszła i spała -
powiedział, a ja powoli wstałam, prostując kości, które rozmasowałam - Co?
Życie studenckie daje w kość?
- Ha, ha, ha... Bardzo
śmieszne. Wiesz, że to nieładnie śmiać się z czyjegoś cierpienia? - zapytałam,
idąc w stronę drzwi, Howard również wychodził.
- Matko! Dzieje
się coś strasznego! - Dominic wyrzucił ręce do góry, a ja poważnie zaczęłam
zastanawiać, czy dyrekcja nie pomyliła się zatrudniając go tu - Panna Pixie nie jest sarkastyczna i nie jest
wredna. Apokalipsa!
Ja na te słowa
tylko przywaliłam sobie z otwartej dłoni w czoło. Przyśpieszyłam kroku i z zadowoleniem
zauważyłam, że jakiś nauczyciel zatrzymał Dominica. Nie ma bata. Czas na kawę.
Idąc do restauracji, zastawiałam się czy dają kawę na wynos. Nie chciałoby mi
się siedzieć tam wiedząc, że szwenda się to perfidne babsko, które nie
pozwoliło mi palić. Usiadłam na miejscu, które zwykle zajmowałam. Zawsze gdy tu
przychodziłam, stolik przy którym siedziałam był wolny. Jakby z góry był zarezerwowany
dla mnie. Po chwili koło mnie usiadła ładna blondynka, która po paru sekundach
zauważyła, że KTOŚ czyli ja siedział obok niej. Zrobiła wielkie oczy, a po
sekundzie uśmiechnęła się.
- Przepraszam. Nie
zauważyłam, że ktoś tu siedzi. Mogę zostać? - Na to pytanie wybuchnęłam
śmiechem i po chwili zrozumiałam, że pyta się mnie poważnie.
- Masz dziś swój
szczęśliwy dzień i pozwalam ci przebywać w moim towarzystwie. - Dziewczyna na
początku nie wiedziała o co chodzi, ale zrozumiała o co chodzi i zrobiła
jeszcze większy wyszczerz.
- Nikt tu nie
siada. Zawsze było to miejsce moje i moich kupli - powiedziała, odgarniając
włosy za ucho. - Nie będzie ci przeszkadzało jeśli tu przyjdą i z nami usiądą,
prawda? Prawda? - Blondynka była tak urocza, że nie potrafiłam odmówić, wolałam
już nie żartować, bo czasami wyglądała jakby miała za sekundę się rozpłakać.
- Tak w ogóle
Meredith jestem. - Podłam dziewczynie dłoń, a ta ją ścisnęła.
- Ave. Chodzę na taniec
i zajęcia do panny Donny, a ty?
- Ja też chodzę na
zajęcia do Donny, sekcja rockowa, aktorstwo i grę na gitarze - powiedziałam i
zauważyłam jak kolejna grupka studentów wchodzi do restauracji.
- Sekcja rockowa?
Raffe z Ericiem na te zajęcia chodzą. O już są. Zaraz ich poznasz. - Blondynka
poderwała się z miejsca i zaczęłam machać w stronę tejże grupy studentów, jeden
z chłopaków podniósł rękę i odmachał dziewczynie.
Cała grupa zaczęła
się zbliżać i już widziałam jak, kto wygląda. Czterech chłopaków i dziewczyna.
Jeden z nich miał czarne włosy, dwudniowy zarost i kilka tatuaży na lewej ręce
oraz tunel w prawym uchu. Dwóch miało dłuższe włosy do ramion, a ostatni miał
związne w kok z tyłu i śliczny uśmiech. Strzelałam, że ten w koku jest bratem
Prim. Dziewczyna miała rude włosy spięte wysoko w kucyk. Jej zielone oczy
rzucały się w oczy przez co byłam ciekawa czy to jej prawdziwy kolor. Gdy
podeszli do nas, zaczęli zajmować miejsca. Gdy wreszcie usadzili swoje tyłki zaczęli
się przedstawiać.
- Prim. - Jako pierwsza podała mi rękę
rudowłosa.
- Axel -
przedstawił się blondyn z rozpuszczonymi włosami.
- Adrian -
powiedział kolejny w długich włosach tylko w kolorze czarnym
- A ja jestem
Rafael - powiedział brunet w koku, który siedział obok mnie.
- Jak zwykle popisuje
się imieniem. - Usłyszałam kopnięcie pod stołem i syknięcie Erica. - Tym
uderzeniem przyznajesz mi rację. Tak w ogóle jestem Eric, a ty?
- Meredith –
powiedziałam, uśmiechając się. - Słyszałam, że chodzę z tobą i Rafaelem na
sekcje rockową.
- Wiedziałem, że skądś
cię znam. Takiej twarzy się nie zapomina - mruknął mi Raffe do ucha, a ja
wybuchnęłam śmiechem
- Wiem. Piękna
jest. Nikt nie musi mnie uświadamiać - powiedziałam, a reszta grupy zaczęła
zwijać się ze śmiechu, do restauracji zaczęło przychodzić coraz więcej osób.
- Idziemy do
pokoju chłopaków, a potem zobaczy się. Może na plażę - wtrącił się Eric, widać
było, że powiedział t tak szybko, aby Raffe nie zdążył się odezwać.
- Pójdę, jeżeli
obiecacie mi, że nie będę więcej napastowana przez Rafaela - westchnęłam, a
każdy się roześmiał.
- Ja niczego nie
obiecuję. - Brunet pozostał przy swoim.
Wstaliśmy i
ruszyliśmy do pokoju chłopaków. Szłam z Prim i Adrianem którzy rozmawiali na
temat jakichś zajęć. Zauważyłam, że Ave i Eric byli parą. Kto by się
spodziewał, że delikatna blondynka będzie z wytatuowanym chłopakiem. Z wyglądu
wyglądali na przeciwieństwa ale zauważyłam, że bardzo dobrze się dogadują.
Raffe i Axel szli przed nami, kierując nas do pokoju. Oczywiście chłopak w
kucyku odwracał się co parę minut i szczerzył się do nas. Wreszcie doszliśmy do
pokoju w którym było hmm.... W miarę czysto. Jak się okazało był to pokój Rafaela
i Erica. Z powodów oczywistych usiadłam na łóżku chłopaka z piercingiem. Nie
odczuwałam już zmęczenia jak wcześniej i zupełnie zapomniałam o kawie, która
pewnie już była zimna. Od Adriana dowiedziałam się, że Rafael i Ave są
rodzeństwem. Blondynka była w moim wieku, a Raffe rok starszy. Kolejną rzeczą
było to, że Eric i brunet w koku byli przyjaciółmi od dzieciństwa, a reszta
poznała się w czasie roku szkolnego. Gdy wróciłam do pokoju byłam pewna, że wstanę
dopiero pojutrze.
<Sora za błędy
ale piszę i dodaje na tablecie>
<Perry zrobił edit ;D>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz