Gdy wróciłam z malarstwa ujrzałam Demri
leżącą na łóżku. Dokładnie to jej nogi leżały, a głowa zwisała z rękami i
nuciłam piosenkę. Dzisiaj był jeden z leniwych wtorków. Od rana planowałam iść
na zakupy, a dokładnie rzecz biorąc iść tylko do muzycznego po nowe struny.
Wzięłam torbę i zaczęłam szukać telefon który jak zwykle gdzieś się
zawieruszył.
- Demri zadzwoń do
mnie. - poprosiłam dziewczynę, a ta od razu uczyniła, jak się okazało telefon
był w szafie, co on tam robił nie mam pojęcia - Dzięki.
- Gdzie idziesz?-
zapytała przekrzywiając głowę
- Do sklepu.-
ledwo to powiedziałam, a dziewczyna wydała pisk, zaskoczona, a zarazem
przestraszona spojrzałam na nią
- Zakupy!-
krzyknęła i poderwała się z łóżka- Idę z tobą!
Nie miałam nic do
gadania. Dziewczyna w parę sekund zebrała wszystkie potrzebne rzeczy. Wyszłyśmy
na ulicę i zaczęłyśmy iść w stronę centrum. Draven nie przeszkadzały moje
protesty. Przecież muzyczny jest przecznicę dalej! Dziewczyna uparcie szła do
przody chwaląc się nowym pojazdem. Jeżeli kupiła harleya to czemu nim nie
pojechałyśmy? Zaoszczędziłybyśmy na czasie i... po prostu nie chciało mi się
zasuwać aż do samego centrum. Pod koniec w głowie układałam już plan
uduszenia/zabicia Draven, a następnie pozbycia się ciała oraz śladu zbrodni. A
to była tylko droga do centrum. Bałam pomyśleć co będzie później. Wreszcie Demr
zdecydowała się do jakiego sklepu wejść. Wreszcie wybrała ten w którym leci
lepsza muzyka. Szłam za nią jak śmierć. Przed mną wesoła hipiska, a potem
punkówna z mordem w oczach. W sklepie dopiero zaczęła się zabawa jeśli można
tak to nazwać. Demri musiała przejrzeć wszystkie półki sklepowe po czym
stwierdzała, że nie ma nic ciekawego.
- Błagam Draven
daj już święty spokój i chodźmy do tego muzycznego.- powiedziałam patrząc na
dziewczynę która przykładała do swojego ciała kolejne ubranie
- Już, już....
Dobra idziemy. - nawet szybko się zebrała i zmieniłyśmy sklep
Nareszcie po tych
wszystkich mękach weszłyśmy do sklepu który od początku był moim celem. Gdy ja
pytałam o struny i przeglądałam kostki do gry Demri przeglądała płyty. To nic,
że wszystkie już posiadała w swojej kolekcji. Kupiłam potrzebne rzeczy i
zaczęła iść w stronę wyjścia. Zaraz potem dołączyła do mnie dziewczyna która
była w szampańskim humorze. Wiedziałam już gdzie ją zabiorę. Będzie to raj dla
niej. Zaprowadziłam dziewczynę na bazar. Demri biegała od stosika do stosika i
przeglądała wszystkie szaliki, koraliki, naszyjniki, chusty i inne duperele. Ja
jedynie stanęłam, zapaliłam papierosa i patrzyłam na nią z rozbawieniem.
Zachowywała się jak małe dziecko w sklepie
z zabawkami. Zakupiłam pudełko agrafek, ćwieków, nici i igły. Gdy przyszła do
mnie Demri ujrzałam w jej rękach reklamówki wypełnione...właśnie czym
wypełnione? Widać było jakąś chustę i naszyjnik który zaraz miał wylecieć.
Wszystko włożyłam do swojej dużej torby. Kiwnęła do mnie głową i
ruszyłyśmy z powrotem do domu. Już przeszła mnie chęć mordu gdy po drodze
kupiłam długą czarną spódnice. Jednak zaraz powróciła gdy dziewczyna zaczęła
tańczyć na środku przejścia dla pieszych, ponieważ usłyszała Morrisona.
- Demri! Chodź na
chodnik! Ludzie się gapią!- na prawdę miałam w dupie czy ludzie się patrzą ale
jednak obawiałam się o stan zdrowia dziewczyny- Draven! W tej chwili złaź!
Ktoś patrząc na
nas z bok mógłby stwierdzić, że to ja jestem starsza. Nope. Wiekiem góruje
Draven ale teraz była młodsza ode mnie o kilka lat. Ulice L.A. są pełne
samochodów i wątpię, żeby kto kol wiek tutaj dbał o bezpieczeństw pieszych.
Tutaj liczy się prędzej jak
najłatwiej dojechać i w jak najkrótszym czasie. Wreszcie złapałam
dziewczynę za rękę i pociągnęłam w stronę chodnika. Ciągnęłam dziewczynę dopóki
muzyka nie znikła. Wiedziałam, że jeśli ją puszcze to znów się zatrzymamy bo
Demri będzie tańczyć.
Odetchnęłam gdy wróciłyśmy do Akademii. Jedne
zakupy, a tak męczące.
Zawsze mogę na Ciebie liczyć, Eve jeśli chodzi o pojawienie się postów w odpowiednim momencie ;D No, ale zaczynajmy ogarniać. Hipisowski hit nastawiony i lecimy z kometą. O! Muzyczny! Już dobrze brzmi. Kontynuuj proszę. Telefon w szafie… w sumie nigdy tak nie miałam, ale dużo razy musiałam nawet dzwonić sama do siebie, ale mój Berry zawsze się znajdował cudowny telefonik ;D ahaha ZAKUPY! Wyobrażam sobie ten pisk xd ‘Przed mną wesoła hipiska, a potem punkówna z mordem w oczach.’ Ahahaha biedna Meredith xD hasająca Demri i wlokąca się jak na skazanie Pixie xD Pięknie. Ej! Bazar! Poszłabym na bazar kurdę. Mam tyle rzeczy do kupienia! Też chcę! Dracen, kup coś dla mnie! Wgl Eve widzę, że co chwilę zmieniasz laski na Meredith. Czy to już koniec poszukiwań? ;D ‘ Jednak zaraz powróciła gdy dziewczyna zaczęła tańczyć na środku przejścia dla pieszych, ponieważ usłyszała Morrisona.’ O, Bożeno! Ten rozdział jest taki piękny!!! Jim! <3 i te okrzyki Meredith xD ‘W tej chwili złaź!’ i tupnięcie nogą ahahah urocze. I to 'Wiedziałam, że jeśli ją puszcze to znów się zatrzymamy bo Demri będzie tańczyć.' *0* Cudownie! Po prostu uwielbiam!
OdpowiedzUsuńAle fajny rozdział! Właściwie nie wiele ostatnio jest rozdziałów, które po prostu są i w gruncie rzeczy nic się w nich nie dzieje. Przyjemnie się go czytało i był tak fajnie lekko napisany. Ja już sobie zakupy przed balem wyobrażam xD Ciekawe kto padnie ofiarą Nory :p
OdpowiedzUsuń